W 2020 roku będzie inaczej… ;)

Witajcie w 2020 roku!

Sporo czasu mnie tu nie było, ale chyba nikt nie tęsknił 😉 to, że nic się nie działo przez ostatnie hm… 1,5 roku? (ups….) to wcale nie znaczy, że nic nie tworzyłam 😉 Wręcz przeciwnie – uczyłam się nowych technik oraz szkoliłam się już w poznanych. Zdecydowanie spędziłam za dużo czasu na kupowaniu kolejnych koralików i minerałów, ale…. koralików nigdy za dużo prawda? 😉

Przechodząc do konkretów: dzisiaj – tak na rozgrzewkę – podrzucam jeden z wisiorów który udało mi się stworzyć w ostatnim czasie. Jeszcze wtedy świeciło dużo słońca i było cieplej niż zimniej, więc mam nadzieję, że ten wisior przywoła Wam trochę ciepłych wspomnień. 🙂

Kaboszon kociego oka w przepięknym niebieskim kolorze, otoczony błękitną taśmą cyrkoniową oraz koralikami w różnych odcieniach szarości. Dodatkowo dołożyłam chwost, który jeszcze dodatkowo podbija intensywność koloru niebieskiego w pracy.

BiżuChallenge 3: Chwosty i pompony – efekt wyzwania

Dawno nie prowadziłam i nie rozliczałam mojego indywidualnego zadania jakim jest BiżuChallenge. Wiem, dawno powinnam się z tego wszystkiego rozliczyć, ale cóż…. Czasem tak bywa, że ma się ciekawsze rzeczy po drodze lub nie ma się pod ręką aparatu 😉 Jednak bez względu na przerwę postanowiłam dokończyć zadanie i wypełnić resztę zadań do końca. W jakim czasie? Zobaczymy. Ustawiam czas, że do końca roku chciałabym zakończyć temat, ale najpierw spróbuję rozliczyć zaległe zadania 😉

Na pierwszy rzut idą pompony i chwosty. Tak, w końcu zabrałam się za ten temat i powstało kilka prac 🙂 Lepiej – kolczyki z pomponami są jednymi z moich ulubionych, które ciągle noszę 😉

Kolejna para kolczyków z chwostami powstała w innej kolorystyce. Niby ten sam wzór a odbiór zupełnie inny prawda? 🙂

Jednak nie tylko na kolczykach się skupiłam, a również chciałam wypróbować pompony w wisiorkach 😉 Powstał taki letni, kolorowy:

Natomiast jeśli chodzi o chwosty to chciałam powalczyć ze wzorem z bloga RS, do którego zabierałam się kilkukrotnie i za każdym razem wychodziło coś nie tak…. Ale do trzech razy sztuka i w końcu się udało 🙂

I jak Wam podobają się moje wyzwaniowe prace? Która kolorystyka kolczyków z pomponami jest ciekawsza – ciemniejsza czy jaśniejsza? 🙂 Dajcie znać w ogóle co sądzicie o moim pomyśle na BiżuChallenge i czy warto go dalej ciągnąć 🙂 bardzo jestem ciekawa Waszych opinii na ten temat 🙂

Bransoletki na krośnie

Hej! 🙂

Dawno mnie tu nie było, ale kilka tematów się nałożyło i niestety nie mogłam poświęcić biżu tyle czasu ile bym chciała 😉 ale mam nadzieję, że teraz będzie trochę lepiej 😉 czas pokaże 😛

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać bransoletki na krośnie, które zrobiłam już jakiś czas temu 😉 to tak w ramach motywacji dla mnie aby znowu przysiąść do krosna i zrobić kilka bransoletek 😉 w szczególności, że mam kilka wzorów do wypróbowania, w tym bardzo chciałabym zrobić bransoletkę z trójkątnym wykończeniem, tak jak proponuje Royal-Stone na swoim blogu.

W ogóle lubicie bransoletki na krośnie? 🙂 mnie się kojarzą z latem, więc w sumie najwyższy czas się za nie zabrać aby jeszcze zdążyć je ponosić przez letnie miesiące 😉 dla mnie najgorsze jest przygotowanie osnowy, dlatego może tak długo do tego tematu się zbieram 😉

 

Bransoletka „Noworoczny bling” ;)

Karnawał trwa w najlepsze, więc znalazłam wzór bransoletki, który idealnie pasuje do kreacji karnawałowej. To bransoletka, która skrzy się przy każdym ruchu, więc na pewno nie pozostaniecie niezauważeni 😉 Wzór „Fantasia” jest autorstwa Jill Wiseman.

Od siebie powiem, że pierwszy raz pracowałam z koralikami bicone, bo….. wcześniej nie przypadły mi do gustu 😉 ale ten wzór spowodował, że musiałam przygotować małe zapasy tych koralików 😀 praca z powyższym wzorem jest bardzo łatwa i przyjemna – w sam raz na rozgrzewkę noworoczną przed wielkimi projektami biżuteryjnymi 😉

Na pierwszy ogień poszły koraliki w odcieniu roku czyli fioletowym:

Rewelacyjnie współgrają z mieniącymi się na srebrno-fioletowo koralikami fire polish. To połączenie bardzo przypadło mi do gustu 🙂

Bransoletka bardzo krótko była samotna (wystarczyła doba)  i powstała jej zielona siostra:

Tym razem postawiłam na klasyczne zestawienie złota, brązu i zieleni – myślę, że nic więcej jej nie potrzeba.

Jak prezentują się Wasze pierwsze projekty w Nowym Roku? 🙂 Jakie macie plany lub marzenia koralikowe? W komentarzach podzielcie się swoimi marzeniami! 🙂

Więcej frędzli! :)

Dopadła mnie fala robienia indiańców, czyli kolorowych kolczyków koralikowych wykonanych ściegiem peyote lub brick-stich. Ich nieodzownym elementem są frędzle – im dłuższe tym lepsze 😉Uwielbiam tworzyć zestawienia kolorystyczne – jest to dla mnie chyba największa frajda jak dany kolor oddziałuje na drugi, tworząc niepowtarzalne kompozycje. Nigdy nie zapisuje jakich koralików użyłam do danej biżuterii – może to i błąd, bo nie zawsze jestem w stanie odwzorować kolorystykę, ale z drugiej strony po co tworzyć coś takiego samego? 😉

To co? Jeszcze więcej frędzli? 😉

Czerwone, ogniste kolczyki

W ciągu jesiennych listopadowych dni powstały ogniste kolczyki, które mienią się różnymi kolorami czerwieni. Zostały stworzone na specjalne życzenie koleżanki, ale po ich wykonaniu nie wiedziałam czy je oddam 😀

Do stworzenia kolczyków użyłam szklanych kaboszonów, koralików Toho (w bardzo ładnym odcieniu ‚Silver-Lined Garnet’) oraz czeskich kryształków Fire Polish. Zdecydowanie wiele uroku dodają tym kolczykom frędzelki, które optycznie wydłużają i dodają im lekkości.

Pomimo, że to moje pierwsze kolczyki w takiej ognistej czerwieni, w przyszłości chętnie poeksperymentuję w tej kolorystyce 🙂 z resztą już zdążyłam zamówić nowe czerwone kaboszony, więc kto wie czy nie nastąpi to szybciej niż później 😉

Frędzle w wersji mini

Jeszcze w wakacje postanowiłam zaryzykować i stworzyć kolczyki z Toho o15 (tak to te wielkości ziarenek maku 😉 ) i wypleść z nich kolczyki indiańce. Wybrałam kolorki, wymyśliłam wzór i zabrałam się do szycia 🙂 Na początku szło kiepsko, bo jednak jest to niewielka robótka, ale ten miniaturowy wzorek, który z nich wychodził był wart całej pracy 🙂

“Piętnastki” układają się rewelacyjnie, tworząc idealnie równy murek – w takich momentach kusi mnie zakupienie wielu kolorów Toho Treasure, ale pytanie gdzie ja to pomieszczę? 😉 jeszcze dochodzi do tego ekonomiczna strona Toho Round i jak na razie wolę zakupić ich więcej, bo są dla mnie bardziej uniwersalne niż kupować podstawowe kolory z Toho Treasure (nie wspominając już o Miyuki 😉 ) Może na święta się szarpnę 😉 zobaczymy 😉

Wracając do kolczyków, jak dla mnie są idealne – lekkie, sprawiają wrażenie delikatnych i te kolory…. 🙂 w sumie idealnie wpasowują się w jesień 😉 Największego stracha miałam, kiedy na sam koniec pracy, przeciągałam ostatnią nitkę i pękł mi koralik! 😮 na szczęście pęknięcie było z jednej strony i byłam w stanie to delikatnie zakamuflować 😉

Ps. Frędzle w sumie nie są znowu aż takie „mini” – raczej są krótkie, więc się nie bójcie – zdecydowanie będą „dzwonić” przy uchu jak typowe frędzle 😀

Błysk, hematyt i wstążka

Czy tytuł tego posta nie nadaje się na tytuł książki? 😛 No dobrze, ale nie o tytułach książek chciałam mówić 😉 Przedstawiam Wam mój nowy wisior, do którego wykonania użyłam nietypowych (jak dla mnie) materiałów. Nie są to skomplikowane produkty czy jakoś super odkrywcze, ale dla mnie to poniekąd nowość 🙂

Jako element główny wykorzystałam szklany kaboszon, który dostałam swego czasu od Korallo 🙂 bardzo ładnie się mieni i błyszczy, dlatego musiał swoje odczekać, aby mieć odpowiednią oprawę. Postanowiłam wykorzystać drobne pałeczki hematytu, które kupiłam oczywiście zupełnie w innym celu (spoko, jeszcze trochę zostało 😉 )

Pozostała kwestia bazy wisiora – na pierwszy ogień poszło klasyczne rozwiązanie, które było ok, ale w międzyczasie dotarła do mnie przesyłka z Royal-Stone gdzie zamówiłam na próbę wstążkę. Przymierzyłam jedno do drugiego i uznałam, że pasują do siebie idealnie, więc ciach i gotowe 🙂

Mam nadzieję, że taka wersja wisiora przypadła Wam do gustu 🙂 co sądzicie o wykorzystaniu takiego rodzaju bazy do naszyjnika? Wolicie wersję klasyczną – łańcuszek czy wersję kombinowaną? 🙂 dajcie znać co sądzicie! 🙂

Broszkowe jabłka

Sezon letni zaowocował modą na przeróżne broszki – aplikacje, które są kolorowe, wzorzyste i co najważniejsze koralikowe <3 nie mogłam przejść obok tego trendu obojętnie, bo w sieci można natrafić naprawdę na wiele cudnych prac – coś niesamowitego 🙂 Tak więc po zakupie baz do broszek przyszedł czas na wykonanie mojej pierwszej broszki. Długo zastanawiałam się nad wzorem, ale w końcu zdecydowałam się na coś prostego, czyli jabłko. Dokładnie zielone jabłuszko 😉 wygrzebałam ze swoich koralików wszystkie cuda. Najprzydatniejszy okazał się mój 0,5 kg miks Preciosy, który przywiozłam rok temu z wycieczki do Pragi (fabryki Preciosy zahaczyliśmy po drodze) Znalazłam w nim masę koralików, które zgadzały się z koncepcją i zabrałam się za szycie. Efekt pracy możecie podziwiać na zdjęciu poniżej.

Może być? 🙂 Mnie osobiście efekt spodobał się na tyle, że niewiele myśląc zaczęłam przygotowywać drugą wersję jabłka, tylko tym razem czerwoną. Zasada wykonania była podobna 😉 wyszukałam koraliki i zabrałam się za szycie 😉 dwa czy trzy wieczory później ukończyłam drugą broszkę:

I jak – która broszka lepsza? 😉

Indiański zestaw

W zeszłym roku koleżanka poprosiła mnie o zrobienie dla niej zestawu biżuterii inspirowanej moimi kolczykami, które bardzo przypadły jej do gustu. Zgodziłam się na taki układ, wybrałyśmy kolorystykę i powolutku zabrałam się do pracy. Powolutku jest tu słowem kluczowym, ponieważ praca nad tym zestawem zajęła mi zdecydowanie więcej czasu niż przypuszczałam, ale po wielu mękach i trudach w końcu się udało, a koleżanka doczekała się zestawu 🙂

Na pierwszy ogień przy tworzeniu kompletu poszły kolczyki, które były najprostsze, ponieważ już takie podobne robiłam – były tylko mniejsze 😉 następnie zabrałam się za bransoletkę, którą stworzyłam na podstawie kombinacji wzoru na kolczyki i zabrałam się za jej plecenie. Pod koniec pracy z bransoletką, oczywiście wyskoczył problem z jej ładnym wykończeniem, ale mam nadzieję, że jakoś z tego wybrnęłam 😉

Jako ostatni element i najtrudniejszy zostawiłam sobie naszyjnik. Mniej więcej wiedziałam jaki efekt chcę uzyskać, ale nie byłam pewna czy to się uda. Największy problem było stworzenie krawatki, bo wiedziałam, że te które posiadam nie będą pasować i się ładnie układać, więc pozostało stworzenie czegoś na bazie koralików. Wymyśliłam sześć pętelek złączonych w pary, przez które przewlekłam bazę naszyjnika.